Wiele osób sądzi, że palenie fajki wodnej to dość bezpieczny i niewinny sposób na spędzanie czasu w miłym towarzystwie. W rzeczywistości jednak wiąże się ono z wchłanianiem różnorodnych toksyn i niemałymi szkodami dla organizmu. Lepiej unikać również takich wynalazków, jak fajka z zapachowymi kamieniami czy podgrzewana elektrycznie.
Szisza, hookah, bongo – fajka wodna nazywana jest różnie, co zależy także od jej rodzaju. Najczęściej jednak, w takiej fajce, nasączony melasą, syropami owocowymi czy olejkami eterycznymi tytoń spala się obok kawałka węgla drzewnego. Powstający dym przechodzi przez zbiornik z wodą, gdzie do pewnego stopnia ulega oczyszczeniu i schłodzeniu. W przeciwieństwie do papierosów, fajka wodna pozwala grupie osób na udział w trwającej zwykle kilkadziesiąt minut sesji wspólnego palenia. Być może stąd bierze się jej spora popularność również w zachodnich krajach i wśród młodych ludzi. Wielu sądzi przy tym, że to raczej nieszkodliwy sposób spędzania czasu. Niestety, według badań, to błędne myślenie.
Fajka wodna – czy szkodzi zdrowiu?
„Dym z fajek wodnych zawiera szkodliwe substancje, tymczasem American Heart Association stanowczo zaleca unikanie dymu tytoniowego w jakiejkolwiek postaci” – podkreśla prof. Aruni Bhatnagar z University of Louisville. „Wielu młodych ludzi błędnie myśli, że ze względu na wodny filtr, palenie tytoniu w fajce wodnej jest mniej szkodliwe niż palenie papierosów. Jednak nie ma naukowych dowodów na to, że tak właśnie jest. Istnieją natomiast dowody wskazujące, że palenie fajki wodnej uzależnia i może prowadzić do palenia także innych produktów tytoniowych” – dodaje badacz.
Zagrożeń jest jednak więcej, niż uzależnienie. Prof. Bhatnagar przeprowadził badanie, które pokazało, iż jedna ok. 30-minutowa sesja palenia fajki wodnej wiąże się z przyjęciem większej dawki upośledzającego krążenie tlenku węgla (potoczna nazwa tego gazu to czad) niż wypalenie jednego papierosa. W dymie, w niebezpiecznych stężeniach naukowcy wykryli też inne uszkadzające układ krążenia substancje oraz groźne metale ciężkie. Równie niepokojące wyniki otrzymał zespół z University of Pittsburgh, który przeanalizował dostępne badania pod kątem szkodliwości fajek wodnych. Analiza ta pokazała, że jedna sesja palenia oznacza wciągnięcie 125 razy większej ilości dymu niż wypalenie jednego papierosa, 25 razy większej dawki substancji smolistych, 2,5 raza większej ilości nikotyny i 10 razy większej ilości tlenku węgla.
Czy fajki wodne są tak samo niebezpieczne jak papierosy?
Eksperymenty przeprowadzone na University of California w Los Angeles pokazały, że pół godziny palenia fajki wodnej powoduje średni wzrost tętna o 16 uderzeń na minutę, a także podniesienie ciśnienia krwi i większą sztywność naczyń krwionośnych (jeden z głównych czynników prowadzących do chorób układu krążenia).
„Uzyskane przez nas rezultaty rzucają wyzwanie poglądowi, że palenie owocowego tytoniu w fajce wodnej to zdrowszy wybór, jeśli chodzi o wyroby tytoniowe” – podkreśla kierująca projektem prof. Mary Rezk-Hanna.
Zespół z Mashhad University of Medical Sciences odkrył natomiast, że osoby używające fajek wodnych mają podobne kłopoty z układem oddechowym, jak palacze papierosów, którzy w dodatku mają nawyk głębokiego zaciągania się dymem. Pojawia się świszczący oddech, ucisk w klatce piersiowej i kaszel.
„Nasze badanie jest pierwszym, które pokazuje znaczenie różnych metod przyjmowania tytoniowego dymu w odniesieniu do pracy układu oddechowego. Wyniki pokazują wyraźne skutki palenia fajki wodnej w pracy płuc, które okazują się podobne do efektów obserwowanych u głęboko zaciągających się palaczy papierosów” – przestrzega autor badania dr Mohammad Hossein Boskabady.
Nowoczesne fajki wodne – nie dajcie się nabrać!
Ponieważ są osoby, które słusznie boją się wdychania tytoniowego dymu, także z fajki wodnej, pojawiają się różne marketingowe pomysły na „bezpieczną fajkę”, wolną od nikotyny. Należą do nich rzekomo niegroźne, specjalne, nasączone zapachową melasą wulkaniczne kamyki (tzw. kamienie do sziszy, ang. steam stones). Powstaje z nich przypominająca dym, smakowa para. Niestety, to rozwiązanie także nie jest wolne od zagrożeń, co udowodnił zespół badaczy z University of Cincinnati. Wykazali oni, że opary powstające z kamieni dwóch popularnych marek zawierały m.in. toksyczne metale – chrom, kadm i arsen. Głównym źródłem zanieczyszczeń nie były jednak same kamyki, lecz wykorzystywany do ich podgrzania węgiel.
„Pomimo twierdzeń o tym, że kamienie do fajki wodnej są bezpieczniejsze od tytoniu, badanie to pokazuje, iż palacz, który podgrzewa je z pomocą węgla, nadal jest poddany działaniu toksycznych metali obecnych w potencjalnie szkodliwych ilościach” – piszą autorzy pracy opublikowanej w piśmie „Microchemical Journal”.
Tymczasem, na rynku pojawił się jeszcze inny wynalazek – fajki, w których tytoń zamiast węglem drzewnym, podgrzewany jest elektrycznie. Jak bardzo taka fajka szkodzi, sprawdzili naukowcy z Uniwersytetu Amerykańskiego w Bejrucie. Rzeczywiście, ilość emitowanego tlenku węgla była aż o 90 proc. niższa niż w przypadku spalania tytoniu w tradycyjnej fajce, a stężenie policyklicznych węglowodorów aromatycznych – o 80 proc. niższe. O kilka rzędów wielkości wzrosło jednak stężenie akroleiny – związku, który nie tylko przyczynia się do rozwoju raka płuc u palaczy, ale także w największym stopniu odpowiada za występujące w tej grupie osób inne niż nowotwory choroby układu oddechowego. Jednocześnie, wyższe było stężenie niektórych aldehydów, a w podobnych ilościach co w dymie ze zwykłej fajki, obecna była nikotyna i cząstki stałe.
Wygląda więc na to, że jedyny bezpieczny sposób obchodzenia się z tytoniem i innego rodzaju dymem, to po prostu jego unikanie i zamiana palenia czy to papierosów czy fajki wodnej na inny, zdrowszy zwyczaj.
Autor: Marek Matacz, dla zdrowie.pap.pl