Wbrew obiegowej opinii pobyt w saunie nie tylko obniża ciśnienie, ale też podnosi je. Brzmi dziwnie? Spokojnie, to całkiem proste!
W obiegowej opinii do sauny nie powinny chodzić osoby z niskim ciśnieniem, ponieważ pobyt jeszcze bardziej je obniża. – Panuje przekonanie, że wysoka temperatura rozszerza naczynia krwionośne, a to zmniejsza ciśnienie krwi – opisuje dr Sascha Ketelhut z Uniwersytetu Marcina Lutra w Halle. Nie jest to błędny pogląd, ale zdecydowanie niekompletny.
Ciśnienie krwi spada bowiem w fazie odpoczynku, czyli po wyjściu z sauny. W samej saunie jednak ciśnienie szybko rośnie, a serce bije szybciej. Mówiąc w uproszczeniu: sauna to wysiłek dla naszego organizmu. I to nie taki mały, jak mogłoby się wydawać.
Jego skalę ustalili badacze w Niemczech jako odpowiednik krótkiego treningu o średniej intensywności. Poddali oni 19 uczestników różnym formom wysiłku fizycznego za jednym razem, a pobytowi w saunie za drugim. Efekt jest taki, że 25 minut spędzone w saunie w ich ocenie odpowiada sesji na rowerze treningowym z mocą pedałowania ok. 100 watów (a więc przy jeździe rekreacyjnej, bez przeciążania).
Sauna nie powinna być używana jako zamiennik treningu, rzecz jasna, ale może być jego dobrym uzupełnieniem. Ponieważ stanowi wysiłek fizyczny, osoby o niskim ciśnieniu faktycznie powinny korzystać z niej ostrożnie. Warto jednak oceniać to indywidualnie.
– Z sauny może korzystać każdy, kto znosi średniej intensywności wysiłek fizyczny bez uczucia dyskomfortu. Osoby o niskim ciśnieniu powinny być ostrożne nie tyle w samej saunie, co po wyjściu z niej – radzi dr Ketelhut.
Źródło: Complementary Therapies in Medicine