Wiara przenosi góry. Uwierz więc w siebie!

autor: • 9 sierpnia 2019 • Kobieta, NajnowszeKomentarze: (0)

Paulina Piliszek, współwłaścicielka Marki MYONI GROUP Sp. z o.o., zajmującej się nieruchomościami klasy Premium.

Kocha swoją pracę, ludzi z którymi pracuje i uśmiech swojego synka, Michała.

To syn i mąż inspirują ją do działania i rozwoju a każdy zadowolony klient to znak, że jest właściwą kobietą na właściwym miejscu.

Redakcja: Proszę opowiedzieć Czytelnikom o Marce MYONI GROUP Sp. z o.o., której jest pani współwłaścicielem, jaka jest jej historia, jak to się zaczęło?

Paulina Piliszek, MYONI GROUP Sp. z o.o.: Historia naszej grupy sięga 1993 roku. To wtedy mój mąż, Andrzej Piliszek, wrócił z kilkuletniego pobytu we Francji, gdzie pracował jako inżynier budowy i stanął przed pytaniem „co dalej”? Pomysłów było bardzo dużo, niektóre zupełnie szalone, ale ostatecznie zwyciężył zdrowy rozsądek (i kierunkowe wykształcenie) i mąż otworzył działalność budowlano-wykonawczą, którą z czasem zmienił na profil deweloperski.

Początki były dość trudne, na szczęścia ja je znam tylko z opowieści, ponieważ zaczęłam pracę, kiedy pozycja firmy była już wysoka i ustabilizowana.

Pozwolę sobie przytoczyć anegdotkę z naszego pierwszego spotkania o pracę: w spotkaniu uczestniczył mój przyszły mąż oraz dwóch jego ówczesnych wspólników. Andrzej, z właściwym sobie taktem, pyta mnie czy oglądałam film „Diabeł ubiera się u Prady”. Zgodnie z prawda odpowiadam, że filmu nie oglądałam, ale czytałam książkę, na co mój mąż: „aha, to już Pani wie, jak będzie wyglądała praca u nas – dokładnie tak samo”. Po wyjściu ze spotkania dzwonię do mamy i mówię, że rozmowa poszła mi bardzo dobrze, ale absolutnie nie chcę tu pracować, bo szef to jakiś wariat. I proszę, na co mi przyszło 😉 .

W firmie ciągle rozwijałam swoje umiejętności i ostatecznie zaczęłam prowadzić dział sprzedaży i obsługi klienta. Początkowo myślałam, że to zupełnie nie dla mnie, ale okazało się, że tu spełniam się najlepiej. Wspólnie z mężem zrealizowaliśmy już 6 inwestycji, mogę tu wymienić np. Słoneczną Rezydencję, Apartamenty Morskie Oko, kamienicę Wiejska 11 czy nasze ostatnie „dziecko” – Aparthotel Fort Cze – http://www.myonigroup.com/pl/public/inwestycje/FortCze.

W tej chwili nasza firma ma bardzo wysoką pozycję w branży deweloperskiej, specjalizujemy się w unikatowych projektach w najbardziej prestiżowych miejscach na Mokotowie oraz w Śródmieściu i staramy się sprostać najbardziej wygórowanym oczekiwaniom naszych Klientów.

Marka ciągle się rozrasta, jaki jest państwa sposób na rozwój działalności?

Nasza firma ma bardzo dobrą markę, zarówno wśród Klientów, jak i w środowisku deweloperskim. Wbrew pozorom, nie jest to takie łatwe do osiągnięcia. Mąż twierdzi, że to moja zasługa, ponieważ dbam o Klienta na każdym etapie naszej wspólnej drogi, od pierwszego spotkania począwszy aż po ewentualne naprawy, już po wprowadzeniu się do apartamentu. Uważam, że moja rola nie kończy się wraz z podpisaniem umowy przeniesienia własności a wiem, że dużo deweloperów stosuje taką właśnie zasadę. Klient musi czuć się komfortowo w każdym momencie naszej współpracy, a ja jestem od tego, żeby w tym pomóc.

Jakich rad jako przedsiębiorca, by mogła pani udzielić osobom, które dopiero rozpoczynają swoją działalność?

Banalne, ale prawdziwe: uwierz w siebie, bo wiara góry przenosi! Wiem, że czasem jest to trudne, bo przecież tylu osobom się nie udaje, to dlaczego ma się udać akurat mi, a jak coś pójdzie nie tak, a może jednak posiedzę sobie spokojnie w kąciku – pewnie mnie nie zauważą, ale też niczego nie ryzykuję (śmiech). Otóż na pewno Cię tam nie zauważą, te czasy już minęły, musisz o siebie zawalczyć!!!

Nie zaszkodzi też trochę ciężkiej pracy 😉 , ale nie zrywami, tylko takiej systematycznej. Wyznaję zasadę filozofii Kaisen: małych (ale konsekwentnych) kroków. Każdego dnia rób coś, co Cię przybliży do sukcesu, patrz na to jak na holistyczny proces. Nie bardzo lubię górnolotne cytaty, ale tutaj pozwolę sobie jeden zacytować: „Ludzie sukcesu ciągle się uczą i rozwijają, ludzie przeciętni uważają, że już wszystko wiedzą”- T. HarvEker. I tego się trzymam!

Jak ładuje pani akumulatory w tak wymagającej branży?

Moja branża jest pewnie tak samo wymagająca, jak wszystkie inne 😉 . Bardziej chodzi o to, że mam na głowie większą logistykę. Każdy musi mieć swoją odskocznię, moją na pewno jest rodzina, wsparcie najbliższych dodaje skrzydeł!

Mamy z mężem i synem swoje ukochane miejsca, do których jeździmy i gdzie naprawdę można naładować akumulatory. Jednym z nich jest nasza działka w Wildze pod Warszawą: drewniany domek stojący w lesie, rano budzi nas śpiew ptaków. Zasięgu telefonicznego w domu brak i szczerze mówiąc bardzo mi z tym dobrze. Zawsze wracam stamtąd jak nowonarodzona.

Pin It

Podobne artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *