Choć zazwyczaj nie kojarzą nam się one zbyt pozytywnie to są pomocne w wielu kwestiach. Pozwalają nam nie tylko oddychać, ale i stanowią pyszne przekąski
Jedne potrafią być większe od człowieka, drugie natomiast są niewidoczne gołym okiem, część jest dla ludzi trująca, a inne mogą całkiem nieźle smakować. Mimo tych różnic zazwyczaj odnosimy się do nich negatywnie. Być może dlatego, że najczęściej mówimy o nich dopiero wtedy, gdy zaczynają zakwitać, a tym samym stają się groźne. Sinice, które pojawiają się wtedy na pierwszych stronach gazet faktycznie mogą by niebezpieczne. Zawierają eurotoksyny i hepatotoksyny. Te pierwsze są najgroźniejsze przy wypiciu skażonej nimi wody – porażają układ nerwowy i mięśnie odpowiadające za oddychanie przestają pracować. Mogą spowodować duże straty gospodarcze, ponieważ w wyniku zatrucia wypasane nad wodą bydło domowe dusi się. Z kolei druga substancja kumuluje się w wątrobie i działa rakotwórczo.
Sinice mają jednak i swoje dobre strony. Właściwie to one zapoczątkowały wiele miliardów lat temu rewolucję tlenową i to dzięki nim woda została wysycona tlenem. Stąd już całkiem niedaleko było do atmosfery tlenowej i warstwy ozonowej, dzięki której jesteśmy chronieni przed promieniowaniem UV.
Różnice można dostrzec także w wyglądzie glonów. Część z nich z pewnością budzi w nas przerażenie. Zaliczyć do tej grupy można np. krasnorosty, które swoim wyglądem przypominają krew. Są też i piękne odmiany, takie jak eugleniny zwane klejnotkami oraz okrzemki, które mogą tworzyć kolonie o przeróżnych kształtach – np. gwiazdek.
Okazuje się jednak, że glony dobrze prezentują się również… na talerzu. Największymi smakoszami glonów są mieszkańcy Japonii, uprawa i przetwórstwo glonów są tu dużą gałęzią przemysłu. Zazwyczaj zjadane są tam krasnorosty z rodzaju Porphyra. Glon ten pod nazwą Nori spożywa się najczęściej z ryżem i spotkać go można m.in. w sushi. Smakoszy glonów znaleźć można także w Chinach. Względną popularnością cieszą się też w Kanadzie czy Irlandii, gdzie stanowią np. składnik zup i sałatek.
Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl