Ślub Mieszka i Dobrawy oznaczał dla ludu jedno – wielką rewolucję w kuchni. Od tego momentu osoby zamieszkujące ziemie polskie musiały zupełnie zmienić swój dotychczasowy jadłospis i wyrzucić z niego trochę mięsa. Co zatem jedli?
Chcąc jeszcze lepiej poznać dzieje naszych przodków próbujemy analizować każdy aspekt ich życia. Służą temu nie tylko książki, ale i imprezy rekonstrukcyjne. Dobrym sposobem na to, aby zająć się upodobaniami kulinarnymi Mieszka I oraz osób z nim żyjących był X Ogólnopolski Festiwal Dobrego Smaku. Podczas tej imprezy kucharze oraz naukowcy starali się odtworzyć kolację chrzcielną wspomnianego już Mieszka i jego żony Dobrawy. Pomagał w tym również historyk kulinariów z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu Jarosław Dumanowski. Uważa on, że chrzest Polski pociągnął za sobą włączenie naszego kraju do Europy Zachodniej, pod wieloma względami, także pod względem kulinarnym. Było to właściwie wejście w krąg krajów Europy Południowej. Naukowiec zaznacza, że to właśnie tam było centrum kultury, kuchni, a także religii.
Doświadczenia naszego narodu oraz innych ludów, przyjmujących chrzest musiało być traumatyczne pod względem kulinarnym. Największy szok przeżyli jednak mieszkańcy północy oraz wschodu Europy. Przez setki lat ci ludzie jedli słoninę, mleko, kaszę czy dziczyznę, a później okazało się, że przez połowę tygodnia, bo w piątek, środę oraz sobotę muszą zachowywać post i jeść wtedy ryby. Ryby, owoce morza, oliwa czy białe pieczywo stanowiły natomiast jedzenie typowe dla mieszkańców ziem kuchni śródziemnomorskiej.
Nic zatem dziwnego, że dla wielu przyjęcie chrztu wiązało się z przyjęciem do swojego menu kilku nowych produktów. – To były produkty elitarne, ale bez nich nie mogło istnieć chrześcijaństwo. Bez wina i białego chleba nie można było odprawić mszy św., zaś oliwa była potrzebna do sakramentów – zaznacza Dumanowski.
Co zatem mogło się znaleźć na takiej kolacji Mieszka i Dobrawy. Naukowcy uważają, że prawdopodobne są takie: smażone liście pokrzyw i szczawiu, zupa rybna na bazie pstrąga i lina z kurkami oraz knelkiem z lina, przepiórki pieczone w miodzie pitnym, marynowana brukiew, mus z brukwi i macierzanki, a także wędzony jesiotr z kurkami w śmietanie na liściach łopianu. Do kolacji podawano prawdopodobnie wino z Moraw, bo takie trunki mogła przywieźć ze sobą Dobrawa. To jedynie przypuszczenia, nie ma żadnych źródeł, które mogą to potwierdzać, ale takie potrawy wydają się być odpowiednie jak na tamte czasy i okoliczności.
Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl