Bieda w Polsce dotyka częściej kobiety niż mężczyzn – wynika z badań prowadzonych przez socjolożki z Uniwersytetu Łódzkiego. „Kobiecy” wymiar biedy to nie tylko niższe zarobki i dyskryminacja ze względu na wiek, ale także bezpłatna praca w domu i samotne macierzyństwo.
Rynek pracy dyskryminuje kobiety na poziomie rekrutacji, warunków zatrudnienia i awansu. Sytuację emerytek badaczki określają jako dramatyczną.
Feminizacja biedy to mechanizm, który sprawia, że dziewczynki i kobiety są bardziej niż chłopcy i mężczyźni statystycznie narażone na to, że popadną w biedę – definiują dr Izabela Desperak i dr Magdalena Rek-Woźniak.
Badaczki podkreślają, że reforma emerytalna przeprowadzona w Polsce sprawiła, że emerytury kobiet relatywnie się obniżyły w stosunku do emerytur mężczyzn. Mamy coraz więcej kobiet, które nie będą miały uprawnień emerytalnych lub których emerytura będzie niższa niż minimalna.
Wśród nierówności szans, jakie wymienia dr Desperak, jest „tradycja”, zgodnie z którą kobiety na tych samych stanowiskach pracy otrzymują niższe wynagrodzenie niż mężczyźni. Przykładem jest łódzki przemysł lekki, w którym pracują głównie kobiety; płace są tu tradycyjnie bardzo niskie.
NIEZATRUDNIALNOŚĆ I RODZINY MONOPARENTALNE
Zdaniem socjolożki, wielu pracodawców nadal chętniej zatrudnia mężczyzn niż kobiety, sądząc, że młodsze z nich niebawem założą rodzinę, co będzie oznaczało częste nieobecności w pracy z uwagi na zwolnienia czy urlopy. Kiedy kobiety odchowają już dzieci, wchodzą natomiast w wiek mało atrakcyjny dla pracodawców.
„Z moich badań prowadzonych w 2004 roku w Łodzi wynika, że 52 lata jest granicą +niezatrudnialności+. Kobieta, która traci pracę w wieku 52 lat zasadniczo nie ma szans na ponowne jej znalezienie na otwartym rynku pracy” – mówi dr Desperak.
Kolejnym czynnikiem sprzyjającym powstawaniu ubóstwa wśród kobiet są struktura i wizja rodziny. W rodzinach tradycyjnie uważa się, że kobiety są najczęściej odpowiedzialne za bezpłatną pracę domowo-opiekuńczą. Oznacza to, że są one dużo bardziej niż mężczyźni obciążone obowiązkami związanymi z opieką nad dziećmi, jak i starszymi rodzicami.
Badania pokazują, że to kobiety są najczęściej rodzicem sprawującym opiekę nad jednym lub większą liczbą dzieci. Ryzyko popadnięcia w biedę jednej matki z jednym dzieckiem jest porównywalne do ryzyka popadnięcia w biedę rodziny składającej się z dwojga rodziców wychowujących trójkę dzieci.
UBÓSTWO MENSTRUACYJNE
Ubóstwo menstruacyjne to zjawisko, które – zdaniem naukowczyń – może dotyczyć co piątej kobiety w Polsce. Kobiety i dziewczęta dotknięte biedą nie mogą sobie pozwolić m.in., na comiesięczny zakup środków higienicznych związanych z menstruacją. W sytuacji wyboru, czy mają kupić jedzenie dla rodziny, czy środki higieny osobistej, często muszą rezygnować z zakupu tych drugich.
W odpowiedzi na ten problem podejmuje się różne inicjatywy obywatelskie, np. w lutym br. w Łodzi stanęła „różowa skrzyneczka” z bezpłatnymi środkami higienicznymi.
Dr Izabela Desperak dodaje, że ubóstwo ogranicza decyzyjność o sobie w kwestiach reprodukcyjnych. Bieda w rodzinie wpływa negatywnie na dostęp dziewczynek do edukacji seksualnej czy opieki ginekologicznej, jeśli nie jest ona dostępna w ramach ubezpieczenia. Oznacza to brak dostępu do profilaktyki zdrowia reprodukcyjnego oraz barierę w stosowaniu antykoncepcji.
Łódzkie badaczki – dr Izabela Desperak i dr Magdalena Rek- Woźniak wskazują, co należałoby zrobić, żeby zjawisko zmniejszyć a docelowo – zlikwidować. Socjolożki opracowały zestaw rekomendacji dla Raportu UNDP (United Nations Development Programme – Program Narodów Zjednoczonych ds. Rozwoju, agenda ONZ) p.t. „Polska polityka równości płci 2007”, który został wydany w 2008 r. Był to jednocześnie pierwszy raport w Polsce, w którym ujęto kwestię ubóstwa kobiet w osobnym rozdziale. Raport ten został ponadto przedrukowany i był dystrybuowany na I Kongresie Kobiet w Polsce.
PAP – Nauka w Polsce, kol