Puste kalorie, zły wpływ na metabolizm. Niby to wiemy, a jednak trudno sobie czasami odmówić kufla, lampki lub kieliszka alkoholu. Można pogodzić picie z dietą?
Są wśród nas tacy, którzy nawet nie mają świadomości, że kufel piwa ma tyle kalorii, co kawałek pizzy. Zmrożona margarita jest z kolei jak cheeseburger, a mimo to łatwiej sobie wyobrazić wypicie trzech kieliszków z rzędu niż zjedzenie trzech burgerów.
Czytelnicy tej strony pewnie już dawno przyswoili sobie tę wiedzę, ale mimo to często trudno nam się powstrzymać przed sięgnięciem po alkohol, w końcu okazja znajdzie nas sama. Pojawia się więc pytanie, czy da się pić i nie tyć? Owszem, da się.
Badanie Archives of Internal Medicine śledziło wagę ponad 19 tys. kobiet na przestrzeni 20 lat i pokazało, że okazjonalne (rzadkie) lub umiarkowane (lampka wina dziennie) spożywanie alkoholu nie musi być powiązane ze wzrostem masy ciała. Podobnie zresztą statystyki mają się u mężczyzn. Nie musi, ale pod pewnymi warunkami, tj. osoby pijące z umiarem statystycznie też częściej dbają o swoje zdrowie.
Recenzent tego badania nie zostawia złudzeń: alkohol nie pomoże w żadnej diecie. – Jeśli chcesz schudnąć, po prostu nie pij. Jeśli chcesz zachować wagę, możesz sobie pozwolić nawet na regularne picie, ale wtedy pamiętaj o dobrej diecie i ćwiczeniach. Bez tego po prostu dołożysz sobie kalorii – tłumaczy prof. Jean-Philippe Chaput.
Trzeba jednak pamiętać, że nie samymi kaloriami żyje człowiek. – Zamiast mierzyć wagę, powinniśmy mierzyć zdrowie – mówi Chaput. A pod tym względem alkohol zdecydowanie nie wypada korzystnie. Więc tylko z umiarem, Panowie i Panie!
