Powszechnie się uważa, że odchudzanie wymaga dużo wysiłku i wielu wyrzeczeń. Tycie zaś przebiega szybko i z pozoru bezboleśnie. Współczesny świat nie pomaga w utrzymaniu prawidłowej wagi. Sprawdź, dlaczego tyjemy na potęgę.
Na świecie żyje 600 mln otyłych osób! Jeszcze nigdy nie było ich tak wielu. Warto pamiętać, że otyłość to choroba, a to, dlaczego tak się rozpowszechniła, zależy od bardzo wielu czynników.
Geny a otyłość
Wpływ na to, czy jesteśmy grubi, czy szczupli mają oczywiście geny, które jednych chronią przed otyłością, a innych do niej predysponują. Wystarczy przyjrzeć się znajomym: niektórzy mogą jeść, co im się żywnie podoba i ich waga ani drgnie, zaś inni ciągle są na diecie, a mimo to trudno im zrzucić zbędne kilogramy.
Czynniki epigenetyczne
– W czasie naszego dorosłego życia nasz łańcuch DNA co prawda pozostaje stały, natomiast dochodzi w nim do zmian biochemicznych. Powodują one, że pewne obszary naszego DNA są silniej lub słabiej wyrażane. Krótko mówiąc, czynniki epigenetyczne to sytuacja, kiedy dziedziczymy grzechy naszych rodziców – otyłe mamy rodzą dzieci, które już na starcie są predysponowane do otyłości i to nie dlatego, że przekazują im niewłaściwe geny, tylko dlatego, że w czasie dorosłego życia rodziców doszło do zmian biochemicznych w łańcuchu DNA w części odpowiedzialnej właśnie za wagę” – wyjaśnia prof. Paweł Bogdański, internista i hipertensjolog.
Czy epidemię otyłości można zatrzymać?
Jednym ze sposobów jest świadome macierzyństwo, czyli myślenie o swoich dzieciach już w okresie prokreacyjnym, a nawet wcześniej. Planując dzieci, warto najpierw pomyśleć o prawidłowej sylwetce, postępować zgodnie z zaleceniami w czasie ciąży i karmić niemowlę piersią.
Klimatyzacja
– Amerykanie już kilkadziesiąt lat temu, analizując niekontrolowany wzrost otyłości, na liście potencjalnych czynników umieścili ponad 200 różnych elementów. Niektóre są bardzo zaskakujące – mówi prof. Paweł Bogdański.
Wśród czynników zagrażających szczupłej sylwetce znalazł się np. powszechny wzrost używania klimatyzacji.
– W okresie letnim, gdy jest gorąco, zazwyczaj nie chce nam się jeść, ale jeżeli stworzymy sobie optymalne warunki poprzez obniżenie temperatury – apetyt będzie na tym samym poziomie przez cały rok – zwraca uwagę specjalista. Takich „drobiazgów” jest cała masa.
Zmiana kultury jedzenia
- Pośpiech. Zmniejszyła się liczba spożywanych posiłków – nie mamy czasu na jedzenie, często jemy tylko dwa posiłki dziennie: śniadanie i dużą kolację wieczorem. Mało tego – jemy w pośpiechu, a więc w stresie, często rzeczy nieodpowiednie, wysokokaloryczne, a nasza żywność jest coraz bardziej przetworzona i coraz bardziej kaloryczna.
- Wielkość talerzy. Średnica talerzy w ciągu ostatnich 30 lat wzrosła o 7 cm. To ułatwia zjadanie większych porcji.
- Kalorie. Kaloryczność posiłków zwiększyła się średnio o 500 kilokalorii (kcal),
- Przekąski. Znacznie więcej jemy przekąsek, dostarczając w ten sposób organizmowi ponad 1000 kcal. To przekłada się na przyrost masy ciała. Osoby szczupłe zwykle zachowują dwu-czterogodzinne przerwy między posiłkami. Uwaga! Jeden cukierek to też posiłek!
- Pokusy. Do żywności mamy dostęp łatwy jak nigdy dotąd – jedzenie dostarczane jest wszędzie i o każdej godzinie, możemy przebierać w dostawcach, którzy są na każde nasze zawołanie.
– Wszędzie jesteśmy narażeni na wzrokowe, słuchowe i zapachowe bodźce związane z jedzeniem. Dla osoby, która ma rozregulowany ośrodek sytości (taka deregulacja nie zależy od naszej woli – przyp. red.) bezpieczne przejście ulicą czy plażą, gdzie wszędzie oferują nam jedzenie, graniczy z cudem. Na każdym kroku mówi się o jedzeniu: teraz wszyscy gotują, i o tym mówią, pełno jest jedzenia i gotowania w telewizji, radio i internecie – zauważa specjalista.
Zmiana zachowań społecznych
Wzrostowi kaloryczności posiłków i pośpiechowi w jedzeniu towarzyszą zmiany aktywności fizycznej. Mamy mało ruchu: jedynie 10 proc. dorosłych Polaków i 30 proc. dzieci ma dziennie tyle ruchu, ile potrzeba.
Oszczędzamy energię na każdym kroku: otaczają nas piloty do telewizora, przenośne telefony, elektryczne hulajnogi, z których młode osoby z nadwagą bardzo chętnie korzystają. Przemieszczamy się z punktu A do punktu B oszczędzając energię – podjeżdżamy autobusem, stajemy na ruchome schody, wsiadamy do windy.
Nawet ochroniarze w centrach handlowych rzadko już przemierzają korytarze na piechotę – przesiedli się na meleksy albo segwaye. W Stanach pojawiły się sklepy, do których można wjechać autem, a zakupy przez internet robią się coraz bardziej popularne. Do internetu przenosi się zresztą nawet nasze życie towarzyskie, zastępując nam spotkania na mieście, czy u siebie w domach, do których trzeba się przejść i specjalnie przygotować.
– Słyszałem już nawet o imprezach, które odbywają się poprzez media społecznościowe, gdzie wszyscy uczestnicy siadają przed komputerem z butelką alkoholu i przekąskami i w ten sposób się spotykają – mówi przerażony lekarz.
Leki
Nie sposób nie wspomnieć jeszcze o zażywanych na potęgę lekach, które zmieniają naszą florę bakteryjną, co wielu osobom utrudnia redukcję masy ciała, z czego często nie zdajemy sobie sprawy.
– Udział naszych bakterii jelitowych w patogenezie i rozwoju otyłości jest już potwierdzony naukowo. Wiemy też, że tkanka tłuszczowa nadmiernie produkująca pewne substancje zwiększa insulinooporność, zwiększając tym samym ryzyko cukrzycy – wyjaśnia internista. A im bardziej zaawansowana choroba, tym trudniej nam pozbyć się kilogramów.
Stres
Do tego dochodzi brak snu, stres, życie w napięciu, psychiczne obciążenie, presja otoczenia. Osoby ze skłonnością do tycia często „zajadają” stres. Wykazano, że do otyłości przyczynia się też brak snu, a bezsenność jest często pochodną stresu.
Jak zapobiec otyłości
Na początek warto przemyśleć, jak pracujemy, jak do tej pracy docieramy, co jemy i w jaki sposób. Specjaliści od odchudzania podkreślają, że w przypadku osób otyłych już powolne jedzenie dotychczasowych posiłków powoduje utratę nawet kilku kilogramów! Wyeliminowanie pośpiechu przy jedzeniu może być dobrym początkiem.
Zdaniem specjalistów problem z odchudzaniem polega na źle wyznaczonych celach – powinniśmy dążyć do zmiany nawyków, a wtedy kilogramy same zaczną spadać.
Autorki: Monika Wysocka, Justyna Wojteczek, Zdrowie.PAP.pl