Obecnie w Polsce małżeństwa najczęściej zawierane są w miesiącach letnich, zaś najwięcej dzieci rodzi się od sierpnia do listopada i w styczniu. Najmniej dzieci przychodzi na świat w weekendy – wynika z danych zebranych przez demografa prof. Piotra Szukalskiego z Uniwersytetu Łódzkiego.
Sezonowość (cykliczność), czyli okresowa powtarzalność, dotyczy zarówno zawierania małżeństw, jak i urodzeń. Widać ją zarówno w perspektywie rocznej, jak i tygodniowej – uważa naukowiec, który w swoich opracowaniach korzystał z danych GUS.
Na różnice w liczbie zawieranych małżeństw w poszczególnych miesiącach wpływają m.in. czynniki o charakterze kulturowym, a zwłaszcza wyznaniowym. Okresy Wielkiego Postu i Adwentu wyraźnie zmniejszają bowiem zainteresowanie części nowożeńców takimi miesiącami, jak marzec czy grudzień. Zawieraniu małżeństw pod koniec jesieni czy na przełomie zimy i wiosny nie sprzyja również pogoda.
„Jeśli dokonać porównania zmienności liczby małżeństw w poszczególnych miesiącach, wyraźnie widoczna jest przewaga miesięcy letnich i wczesnojesiennych” – podkreśla w swoim opracowaniu prof. Szukalski.
W ostatnich dekadach w Polsce wyraźnie wzrastały preferencje wyboru miesięcy letnich jako czasu formalizacji związku i organizacji przyjęć weselnych. Jeszcze w roku 1980 42,1 proc. wszystkich małżeństw zawieranych było w ciągu czterech miesięcy – czerwca, lipca, sierpnia i września. W 2017 r. było to już 62,5 proc.
„Wskazuje to na zmieniający się model ślubu, w którym początek małżeństwa ma stanowić pamiętne wydarzenie, niezmącone niekorzystną pogodą” – podkreśla demograf.
Oprócz zmienności pomiędzy miesiącami, różnice dotyczące liczby zawieranych małżeństw obecne są również w skali tygodnia, pomiędzy jego poszczególnymi dniami. Według demografa w 2017 r. odnotowano tylko jeden dzień, w którym nie zawarto ani jednego związku małżeńskiego: był to 1 listopada. W przypadku małżeństw wyłącznie wyznaniowych dni takich było łącznie 18. Były to zazwyczaj dni powszednie w okresie Wielkiego Postu i Adwentu.
Związki najczęściej zawierane są w soboty. Kilka razy rzadziej wybierano piątki, co – zdaniem demografa – wiąże się z uznaniem tych dni za najlepsze do organizowania uroczystości weselnych.
Niekiedy równie popularne stawały się inne dni tygodnia – pod warunkiem, że poprzedzały one dni wolne od pracy, co w praktyce oznacza, że sprzyjały organizacji wesel. Przykładowo, w 2017 r. w poniedziałek poprzedzający święto 15 sierpnia odnotowano aż 1079 ślubów, choć zwyczajowo poniedziałki są jednym z najmniej popularnych dni na organizację tych uroczystości.
Według demografa sezonowość dotyczy również urodzeń, choć jest w tym przypadku zdecydowanie słabiej widoczna, niż w przypadku ślubów. „W tym przypadku również zauważyć można długoterminowe zmiany: wyraźnie spada liczba urodzeń w miesiącach marzec-maj przy jednoczesnym wzroście ich liczby w okresie sierpień-listopad” – dodaje demograf.
Podkreśla, że w ostatnich latach dzieci najczęściej poczynane są w listopadzie i grudniu. Natomiast jeszcze w 1980 r. dominowały urodzenia z poczęć, do jakich doszło pomiędzy lipcem a sierpniem. Zdaniem demografa trudno tę zmianę wyjaśnić.
Różnice w liczbach urodzeń wyraźnie widać w skali tygodnia. W 2017 roku najwięcej dzieci przychodziło na świat od wtorku do czwartku (średnio od 1227 do 1267 dziennie), a najmniej – w weekendy, kiedy to w każdą sobotę rodziło się średnio 832, a w niedzielę – 785 dzieci.
„Ta odmienna częstość urodzeń w dni weekendu i w zwykłe dni robocze wynika z coraz większej popularności korzystania z +cesarek+, które odpowiadają obecnie za ok. 40 proc. porodów, choć 20 lat temu udział ten wynosił jedynie 20 proc.” – uważa prof. Szukalski.
Jak dodał, głównymi oficjalnymi przyczynami zwiększenia się liczby porodów z wykorzystaniem cesarskiego cięcia jest m.in. wzrost liczby matek, które przy wcześniejszych porodach korzystały z tej metody i ją preferują. Z drugiej strony więcej jest też ciąż ryzykownych, będących m.in. konsekwencją coraz wyższego wieku matek.
„Dodatkowo zarówno przyszłe matki, jak i lekarze wolą minimalizować ryzyko. Dlatego porody z wykorzystaniem cesarskiego cięcia są planowane na te dni, kiedy w szpitalach znajduje się pełen zespół lekarzy. W efekcie w weekendy występuje mniej porodów”- dodaje demograf. Jego zdaniem ten właśnie czynnik może także tłumaczyć dużą różnicę w liczbie urodzeń pomiędzy grudniem i styczniem. W ostatnim tygodniu grudnia jest bowiem dużo dni wolnych od pracy, także dla
personelu medycznego, a w efekcie obserwowana jest niższa liczba urodzeń. Z kolei pierwsze dni stycznia to czas, gdy liczba urodzeń jest o 15-20 proc. wyższa od średniej.
„W efekcie moment przyjścia na świat przestaje być uwarunkowany tylko czynnikami naturalnymi, zaś dzień, w którym rodzą się obecnie dzieci, w coraz większym stopniu uzależniony jest od czynnika kulturowego –
zwyczajowego harmonogramu pracy kadry medycznej, uzależnionego od cyklu tygodnia”- podkreślił w swoim opracowaniu prof. Piotr Szukalski z UŁ.
Źródło: PAP – Nauka w Polsce