Futbol amerykański – co robi z głową?

autor: • 9 października 2017 • Lifestyle, NajnowszeKomentarze: (0)

 

CTE w Polsce wciąż jest tematem nowym, ale w USA jest analizowana od lat. Prawie wszystkie badania wskazują na prostą korelację: im więcej wstrząsów mózgu przy uprawianiu sportu, tym większe ryzyko CTE. To krótsze i gorsze życie, czasem kończące się drastycznie

 

 

Temat urazów głowy w sportach kontaktowych powraca regularnie, zwykle przy okazji smutnych i jednocześnie głośnych przypadków. Za Oceanem ostatnio było ich aż nadto. Przede wszystkim, powróciła sprawa Aarona Hernandeza, który został uznany winnym morderstwa, w kwietniu powiesił się w celi, a niedawno jego mózg oceniono jako noszący znamiona poważnego CTE, a więc chronicznej encefalopatii pourazowej. To istotne, ponieważ w świecie nauki nie brakuje sugestii, że CTE sprzyja impulsywności, zachowaniom agresywnym, antyspołecznym, w tym aktom samobójczym. Nawet co dziesiąty przypadek CTE może kończyć się samobójstwem, a statystycznie osoby cierpiące na tę chorobę żyją krócej od innych.

 

CTE to zespół patologicznych zmian w mózgu powstałych w wyniku częstych wstrząsów, które wpływają na funkcjonowanie sportowców po zakończeniu kariery. Kiedyś obserwowane od prawie stu lat zjawisko nazywano to chorobą bokserów z racji ich częstych urazów głowy, jednak dziś na celowniku są wszystkie sporty kontaktowe, ze szczególnym uwzględnieniem futbolu amerykańskiego.

 

Niewykrywalne uszkodzenia

 

Przodujący w badaniach nad CTE Boston University zdobył nagłówki mediów wielokrotnie. To właśnie w Bostonie ustalono, że Aaron Hernandez cierpiał na CTE (stadium 3 z 4 możliwych). Odkrycie, co typowe dla tej choroby, jest możliwe dopiero pośmiertnie. CTE nie jest bowiem możliwe do zdiagnozowania za życia.

 

Dotąd nie udało się ustalić, kiedy CTE się zaczyna. Jedynym wskaźnikiem jest liczba wstrząsów mózgu, ale i ona nie jest jasno ustalona. Dlatego chorobę dzieli się na cztery stadia, z których trzy są możliwe do obserwacji. W pierwszym nie widać żadnych objawów. W drugim pojawiają się napady gniewu, impulsywność, depresja i inne skrajne zaburzenia nastrojów. W trzecim dochodzą zaniki pamięci, a w czwartym pojawiają się oznaki demencji. To jednak tylko tymczasowy podział, do czasu ustalenia lepszego. Nad tym właśnie pracuje Boston University.

 

Uczelnia, jakkolwiek to zabrzmi, zbiera mózgi zawodników futbolu amerykańskiego przekazane na cele badawcze. Wśród 202 przekazanych mózgów zmarłych futbolistów aż 177 wykazało obecność patologicznych uszkodzeń.

 

Na Boston University zaobserwowano dodatkowo niepokojącą prawidłowość: im dłużej zawodnicy grali w futbol, tym większe było prawdopodobieństwo niebezpiecznych zmian. U osób grających na poziomie szkoły średniej było to prawie 20%. Zawodnicy kontynuujący grę na poziomie uniwersyteckim mieli aż 80% szans na trwałe zmiany w mózgu, natomiast ci przechodzący na zawodowstwo w NFL mieli mózgi uszkodzone w aż 99% przypadków.

 

Przy tak niewielkiej i niereprezentatywnej próbie (analizowano mózgi tylko zmarłych zawodników, a więc podejrzenie CTE było narzucone już na starcie) trudno uznać wyniki za wiążące. To jednak nie oznacza, że nie ma w nich istotnego ostrzeżenia. Zwłaszcza gdy kilka tygodni później kolejny raport pokazuje nie mniej alarmujące wyniki wskazujące, że trening futbolu amerykańskiego u dzieci poniżej 12 lat prowadzi do zwiększonego ryzyka zaburzeń w rozwoju umysłowym.

 

Co z tym zrobić?

 

Temat był przez lata wykpiwany przez NFL czy duże ośrodku futbolu uniwersyteckiego, jednak dziś nawet liga zawodowa mówi jasno, że problem uszkodzeń mózgu istnieje. Jeff Miller, wiceprezes NFL ds. zdrowia i bezpieczeństwa, został zapytany, czy jest związek między degeneratywnymi zmianami w mózgach a grą w futbol. – Odpowiedź na to pytanie to, oczywiście, tak – odparł.

 

Na razie nauka nie udowodniła jasnego związku częstych wstrząsów z rozwojem CTE. Sama choroba nie ma z kolei ustalonego przebiegu. Dlatego zadziwiająco częste przypadki samobójstw z diagnozowanym pośmiertnie CTE to na razie najwyżej materiał do dalszych badań, a nie rozstrzygający dowód.

 

Dlatego nic dziwnego, że właściciele zarabiających setki milionów drużyn piłkarskich, jak ekscentryczny Jerry Jones (Dallas Cowboys), wciąż mogą machać ręką na doniesienia naukowców. Ba, nie dalej jak tydzień temu prezydent Donald Trump z typową dla siebie ignorancją zasugerował, że dziś wszyscy za bardzo cackają się z zawodnikami.

 

Być może przełom właśnie się dokonuje. Na wspomnianym już Boston University we wrześniu udało się wyizolować marker biologiczny pozwalający diagnozować CTE. To białko CCL11 sygnalizujące stan zapalny – jego podwyższony poziom odkryto właśnie w mózgach naznaczonych chroniczną encefalopatią pourazową. Do pełnej diagnostyki jeszcze daleko, ale po raz pierwszy wydaje się, że jest na nią szansa za życia zamiast analizy martwych tkanek.

 

Rozwiązaniem cząstkowym może też być postęp w technologii sprzętu. Na Birgham Young University właśnie udało się stworzyć inteligentne wypełnienie hełmów futbolowych i ochraniaczy, które sygnalizuje i zbiera informacje o wstrząsach doświadczanych przez zawodników. Do pełnego zrozumienia CTE na pewno się przyda!

 

 

Pin It

Podobne artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *