Wydłużanie życia poprzez jedzenie? Sporo ostatnio mówi się o superfoods czy specjalnych składnikach żywieniowych, które mogą tego dokonać. Czy jednak faktycznie jest to możliwe i na ile te tajemnicze produkty mogą pomóc nam zyskać długowieczność?
Superfoods to produkty o wyjątkowych właściwościach zdrowotnych, które tak naprawdę nie są nowoczesnym wynalazkiem. Żeń-szeń, zielona herbata czy czerwona fasola adzuki znane były już od bardzo dawna, szczególnie w kuchni azjatyckiej. W niej zresztą przywiązywano sporą uwagę do wartości odżywczych jedzenia, a tym samym do ich wpływu na zdrowie. Podobnie promowane są obecnie różne produkty zawierajace m.in. jagody goji, nasiona chia, jarmuż albo borówki. Właściwie zalewają one rynek. – Bardzo często ulegamy magii superproduktów, ale największy problem polega na tym, że trudno znaleźć informacje, ile musielibyśmy ich zjeść, by były skuteczne. Żeby dały dokładnie taki efekt, jak byśmy chcieli, to bardzo często trzeba byłoby je jeść w ogromnych ilościach” – zauważa badaczka kultury żywieniowej dr Magdalena Tomaszewska-Bolałek.
Te produkty nie pojawiły się z dnia na dzień. Były od zawsze, od zawsze też ludzie poszukiwali sposobów na to, aby zyskać długowieczność. Jedna z pierwszych legend dotyczących specyfiku, który dawałby nieśmiertelność, to epos o mitycznym bohaterze Gilgameszu, pochodzący z 3 tysiąclecia p.n.e. Główny bohater szukał receptury na produkt, który dałby ludziom nieśmiertelność. Po wielu staraniach okazało się, że jest nim bylina rosnąca na dnie morza. Przyrządzony z niej napar miał gwarantować życie wiecznie. Gilgameszowi wprawdzie udało się wyciągnąć ją z dna, ale w ferworze walki z ogromnym wężem roślina przepadła. Ta historia miała dawać ludziom do zrozumienia, że nieśmiertelność nie jest człowiekowi pisana.
W kulturze indyjskiej tym magicznym produktem miała być np. soma. Tą nazwą określano zarówno roślinę, jak i powstający z niej napój. Poza somą ludzie tam żyjący mieli jeszcze amrytę. Wydobywano ją z dna morza, więc mogły to być np. wodorosty albo jeżowce. Aby ją jednak zabrać ze sobą, trzeba się było wykazać nieziemską siłą.
Z kolei w Chinach znalezienie produktu dającego długowieczność było powierzane najlepszym alchemikom. Jednym z ważniejszych dla Azjatów produktów jest np. zielona herbata. Zwyczaj jej picia miał wprowadzić jeden z mitycznych cesarzy chińskich. Według legendy władca medytował kiedyś w altanie, a przed nim stała filiżanka pełna gorącej wody. Kiedy zawiał wiatr, do filiżanki wpadł liść. Gdy władca wypił napar, który powstał na bazie tego liścia – okazało się, że ma on cudowne właściwości: odmładza, pomaga zachować koncentrację, daje siłę, energię. Dzisiaj przypisuje się jej m.in. właściwości antynowotworowe.
Cudowne działania od wieków przypisuje się też żeń-szeniowi. Choć nikt nie zaprzeczył, że działa on na ludzi pozytywnie to nikt też tego nie potwierdził. Nie da się jednak ukryć, że przekonanie o mocy żeń-szenia jest w wielu krajach azjatyckich niezwykle mocne.
Dawniej w Chinach wierzono też, że wszystkie produkty zawierające element czerwony mają właściwości odmładzające. Wynika to z ogólnego przekonania Chińczyków o tym, że czerwień to kolor życia, krwi i energii. Wobec tego wszystko, co czerwone, miało przynosić szczęście i pomyślność, a odpędzać to, co złe. Nic zatem dziwnego, że zwrócono uwagę na fasolę adzuki, która ma czerwoną skórę.
W Japonii sporą popularnością cieszą się natomiast białe ciasteczka przygotowywane z kleistej odmiany ryżu – mochi. Nad ich przygotowaniem muszą czuwać aż dwie osoby. Przygotowuje się je przez około godzinę w ogromnych kadziach, do których wrzuca się ciepły, ugotowany ryż. Następnie jedna osoba za pomocą drewnianego młota wybija masę, a druga ją przekłada. Gdzie w tym wszystkim magia? Japończycy uważają bowiem, że ryż jest darem bogów, a więc wszystko co z niego powstało jest święte. Mochi jest dla nich tak ważne, że niejednokrotnie dają je sobie w formie prezentu.
W wielu krajach azjatyckich z długowiecznością kojarzone są też … makarony. Jada się je z okazji urodzin czy nowego roku. Wytłumaczenie tego zwyczaju jest banalnie poste: im dłuższy makaron, tym dłuższe i szczęśliwsze ma być nasze życie.
Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl