Zanim prezerwatywa przyjęła swoją obecną, lateksową postać, przeszła długą drogę. Niektóre z pomysłów na bezpieczny seks naszych przodków dziś nieco zadziwiają. Oto krótka historia najstarszej i nadal najpopularniejszej metody antykoncepcji.
Do niedawna prezerwatywa była jedynym środkiem antykoncepcyjnym używanym przez mężczyzn. Jej początki, tak jak i wielu współczesnych wynalazków, sięgają starożytnego Egiptu.
Od Kolumba
Egipcjanie zakładali na swoje przyrodzenie różne przedmioty. Trudno je dziś nazwać prezerwatywą, ale trzeba przyznać, że wykazywali się sporą wyobraźnią. Ozdóbki na najczulszą część męskiego ciała wykonywali z najróżniejszych surowców – skór, bawełny, srebra, nawet muszli ślimaka. Z kolei grecki król Minos (1200 p.n.e.) używał prezerwatyw z kozich pęcherzy. Jednak wówczas „prezerwatywy” pełniły bardziej funkcję ozdobną, nie chroniły raczej ani przed ciążą, ani przed chorobami wenerycznymi.
Początki prawdziwych prezerwatyw datuje się na wiek XVI. Z kart historii wiadomo, że po Europie hulała wtedy epidemia syfilisu (kiły), przywleczonego – jak mówi jedna z teorii – przez żeglarzy wracających z morskich wypraw z Krzysztofem Kolumbem. Choroba ta wywołała falę poszukiwań środka, który uchroniłby ludzkość przed – jak nazywano wtedy kiłę – „prezentem Nowego Świata”.
Jednym z największych autorytetów dziedziny ludzkiej seksualności był w tym czasie Gabrielle Fallopius – włoski badacz i anatom. Za jego pomysłem ponad tysiąc ochotników przetestowało prezerwatywy z płótna, a dokładnie lniane woreczki, nasączone solami nieorganicznymi. W opublikowanej w 1564 roku książce „De morbe gallico” ów lekarz polecał mężczyznom, którzy chcą uniknąć przykrych przypadłości, owe lniane woreczki nasączone nieorganicznymi solami.
Po królewsku
Jednak, obok lnianego wynalazku, w użyciu wciąż pozostawały prezerwatywy ze świńskich, baranich i kozich jelit, które w XVII wieku zamieniono na „lepszą” ślepą kiszkę owcy – uznawaną wtedy za oficjalny środek antykoncepcyjny. Z kolei wybrańcy, jak na przykład król Ludwik XIV „ubierali” swojego penisa w szlachetne jedwabie i aksamity.
W historii prezerwatywy ważne miejsce zajmuje pewien nadworny lekarz angielskiego króla Karola II (1630 – 1685). Był nim doktor Condom. Erotycznie aktywny król doszedł do wniosku, że jego rodzina nie powinna się już powiększać i poprosił swojego medyka o odpowiedni zapobiegawczy środek. Ten zaproponował mu owczą ślepą kiszkę. Nazwisko doktora z czasem przylgnęło do tego niewielkiego i użytecznego przedmiotu, który właśnie od XVII wieku stał się także środkiem antykoncepcyjnym, mimo, że do tej pory miał jedynie chronić przed chorobami wenerycznymi. Istnieją podzielone poglądy na temat, czy kondomy zawdzięczają nazwę angielskiemu lekarzowi – „condus” po łacinie oznacza zbiornik i być może tu należy szukać źródeł.
Jednak z zabezpieczeń korzystała też mniej zamożna część społeczeństwa. Rybacy jako prezerwatywę wykorzystywali pęcherze pławne ryb, pasterze zaś – jagnięce jelita. Co więcej – owe środki antykoncepcyjne pojawiły się również w sprzedaży. Pierwsza reklama prezerwatyw pojawiła się na łamach The New York Times w 1861 roku. Pięćdziesiąt lat później prezerwatywy trafiły do aptek.
Przełom w produkcji prezerwatyw nastąpił na początku XIX wieku, kiedy to Charles Goodyear (ten sam, którego nazwisko widnieje dziś na samochodowych oponach) wynalazł metodę wulkanizacji kauczuku i wyprodukował pierwszego gumowego kondoma. Miał 2 mm grubości, a wzdłuż biegł boczny szew, ale w dużej mierze przypominał już tego współczesnego. Był to jednak przedmiot wielokrotnego użytku – po użyciu po prostu się go myło.
Dopiero Julius Fromm wprowadził do masowej produkcji cienkie prezerwatywy bez szwów, sprzedawane w eleganckich opakowaniach. Od tego momentu zaczęły się eksperymenty, wprowadzanie nowych kolorów i kształtów. Najbardziej pomysłowi w tej dziedzinie są Japończycy. Dzisiejsze kondomy produkowane są z lateksu i silikonu.
Ela Prochowicz