Zbędne kilogramy nie lubią aktywności fizycznej, zdrowej diety oraz niskiej temperatury otoczenia. Nie chodzi o to, by przez cały czas przebywać w zimnych pomieszczeniach, ale oznacza, że nie zawsze podkręcanie grzejników może wpływać na nas korzystnie
W wyniku zmieniającej się temperatury otoczenia, termoreceptory rozmieszczone na powierzchni ciała wysyłają za pośrednictwem dróg nerwowych informację o aktualnej wysokości temperatury zewnętrznej do ośrodków kontroli temperatury wewnętrznej w podwzgórzu, czyli części mózgu odpowiedzialnej za koordynację procesów fizjologicznych związanych z wydatkowaniem energii. Dzięki tym procesom możliwe jest utrzymanie temperatury ciała na odpowiednim poziomie oraz pozyskiwanie energii na drodze poboru pokarmu i metabolizmu zmagazynowanych tłuszczów, białek i cukrów.
Potrzeba zwiększonej produkcji ciepła i utrzymania prawidłowej temperatury wewnętrznej może istotnie zredukować poziom zmagazynowanego tłuszczu w organizmie, jednocześnie zmniejszając otyłość. Podobnie jak zwiększona aktywność fizyczna i będące jej następstwem intensywne zużycie energii, tak i obniżona temperatura otoczenia może być skutecznym sposobem na walkę z nadwagą.
Nikt jednak nie chce zdecydować się na to, aby w pracy czy w mieszkaniu obniżyć temperaturę do około 18 stopni Celsjusza. Nawet jeżeli zdarzają się jacykolwiek entuzjaści tego pomysłu to naprawdę jest ich niewielu.
Przeprowadzone eksperymenty mające na celu określenie czy obniżona temperatura otoczenia we wczesnym okresie rozwoju wpływa na zwiększenie liczby brązowych adipocytów, czyli komórek tłuszczowych związanych z produkcją ciepła zarówno u myszy, jak i u ludzi, dają jasne wyniki. Okazuje się, że jest ona specyficzna dla danego osobnika i uwarunkowana genetycznie niezależnie od czynników środowiska zewnętrznego.
Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl