Prywatna opieka zdrowotna to wciąż obszar, który nie jest dostępny dla wszystkich. Nie każdy może pozwolić sobie na poradę lekarską, za którą musi sowicie zapłacić. Takie są wyniki badania telefonicznego CATI24/7, przeprowadzonego przez Instytut badawczy IQS.
Leczenie prywatne to wciąż obszar „dla wybranych”. W ciągu ostatnich sześciu miesięcy wizytę w takim gabinecie zadeklarowało 34% badanych – były to przede wszystkim osoby w wieku produkcyjnym (25-39 lat), mieszkańcy dużych miast. Połowę stanowiły osoby z wykształceniem wyższym, a 55% z dochodami powyżej 5 tys. Z prywatnych porad najrzadziej korzystają najmłodsi (15-24 lata) oraz najstarsi (55-70 lat), osoby w wykształceniem podstawowym i zawodowym oraz mieszkańcy wsi.
Do najczęściej odwiedzanych specjalistów należą: stomatolodzy (22%), ortopedzi (15%) oraz ginekolodzy (13%), a także okuliści (9%) i prywatni rehabilitanci (9%). Kto ich odwiedza? W większości są to kobiety, osoby w średnim wieku, mieszkańcy małych i średnich miast.
Po co udajemy się do prywatnej przychodni? Przede wszystkim po konsultację lekarza podstawowej opieki zdrowotnej (lekarza rodzinnego, pediatry, internisty). Z takich wizyt korzystają osoby młode 25-34 lata, które stanowią prawie połowę ankietowanych. Kolejnym powodem są badania ambulatoryjne, którym poddają się częściej kobiety oraz osoby z wykształceniem wyższym. Celem wizyty mogą być także badania diagnostyczne. Respondenci w liczbie 3% przyznali, że korzystają z prywatnych zabiegów operacyjnych.
Prawie połowa ankietowanych przyznała, że w ciągu sześciu miesięcy wydała na prywatną opiekę zdrowotną do 500 zł, a ¼ nawet 1000 zł. Kwotę tą przekroczyło 16% ankietowanych.
Oprac. Kinga Pinas