Przyjemność, jaką daje nam zjedzenie kawałka czekolady, nie jest jedynie wymówką do łasuchowania. Udowodniono bowiem, że czekolada działa prozdrowotnie na cały ludzki organizm, a także uspokaja i poprawia nastrój
Wartość czekolady
Oddając się błogiej przyjemności jedzenia czekolady, warto znać kilka faktów z jej historii, gdyż jest ona bardzo długa i niezmiernie ciekawa. Historia ta liczy około 2, 8 tys. lat, choć w tradycyjnej, dobrze nam znanej formie tabliczek, czekolada występuje od niespełna 200 lat. Jako pierwsze, poznały się na niej ludy mezoamerykańskie, które piły czekoladę na ostro, na przykład z dodatkiem chilli lub innych ostrych przypraw. Ciekawym faktem w dziejach czekolady jest ten, że służące do jej wyrobu ziarna kakaowca były kiedyś formą środka płatniczego. Wiadomo także, że czekolada jest dziełem Olmeków, natomiast tradycję produkcji tej słodkości kontynuowali już Majowie i Aztekowie, a także inne ludy Ameryki Południowej. Na początku, ziarna kakaowca były ich walutą. Najbogatsi władcy mieli w swoich spichlerzach blisko miliard ziaren. Płacono nimi i zarazem je pito, choć pozwolić sobie na to mogły wyłącznie wyższe klasy społeczne. Plantacje kakaowca były synonimem skarbu i dowodem wielkiego bogactwa. Jak twierdzi historyk z Uniwersytetu Śląskiego dr Jacek Kurek, ziarna kakaowca były chyba jedynymi w historii pieniędzmi, które rosły na drzewach.
Europejczycy zetknęli się z czekoladą dopiero w 1502 roku, podczas jednej z wypraw Krzysztofa Kolumba, kiedy rabunkowo przejęli statek Majów, na pokładzie którego znajdowały się właśnie ziarna kakaowca. Przybysze z Europy nie rozumieli wtedy jednak znaczenia czekolady i tego, dlaczego Majowie z tak dużym szacunkiem odnoszą się do starannie poukładanych i posegregowanych ziaren. Z powodu niewiedzy, a także braku znajomości języków tamtejszych ludów, rabusie całe ziarno wyrzucili, nie wiedząc, że był to poważny, jak na tamte czasy, transport waluty. I dopiero kilkadziesiąt lat później w Europie zrozumiano, w czym tkwi uroda czekolady, choć trzeba przyznać, że początki jej spożywania do łatwych nie należały. – Ostre smaki kojarzono w Europie z diabelskimi. Dlatego siostry zakonne robiły wszystko, co w ich mocy, żeby osłodzić czekoladę odrobiną wanilii, cynamonu, bitej śmietany. I już w XVII wieku zrobiło się zupełnie słodko, podczas gdy jeszcze w wieku XVI pytano papieża, czy picie czekolady nie jest złamaniem postu – opowiada historyk. Potem czekoladę w płynnej formie serwowano w pierwszych kawiarniach, które zaczęły pojawiać się w Europie w XVII wieku. Natomiast pierwsza tabliczka czekolady pojawiła się dopiero w roku 1849.
Zdrowie w kostce czekolady
Czekolada ma w sobie całkiem sporo cennych wartości odżywczych. Zawiera żelazo, potas, magnez, fosfor, wapń, a także witaminy A, D, E oraz te z grupy B. Jest szczególnie polecana osobom pracującym fizycznie, uprawiającym sporty wyczynowo, jak również dzieciom, gdyż jest dobrym źródłem energii. Dodatkowo poprawia koncentrację, chroni pamięć, działa przeciwzapalnie i antynowotworowo. A poza tym opóźnia procesy starzenia i co równie ważne, poprawia samopoczucie. Odczuwanie przyjemności po zjedzeniu czekolady spowodowane jest głównie wzrostem poziomu neuroprzekaźników w mózgu, takich jak serotonina i endorfiny. Serotonina zmniejsza podatność zapadania na schorzenia układu nerwowego i przeciwdziała depresji, z kolei endorfiny zwiększają odczuwanie przyjemności.
Warto jednak pamiętać, że dobroczynne działanie czekolady odczuwalne jest najlepiej, kiedy sięga się po nią okazjonalnie, ponieważ łatwo można się na jej działanie uodpornić, a nawet poprzez jedzenie jej w nadmiarze można wywołać u siebie bóle głowy. Jak zaznacza okulistka dr Bogumiła Wójcik – Niklewska z Uniwersyteckiego Centrum Okulistyki i Onkologii w Katowicach, najzdrowsza jest jednak czekolada gorzka. – Musimy pamiętać, że wszystkie minerały, składniki, odżywcze i witaminy znajdują się w ziarnach kakaowca. Wartościowa czekolada musi mieć powyżej 70 proc. kakao. Nie jest też obojętne, w jaki sposób będzie zrobiona. Optymalnie byłoby, gdyby ziarna były suszone, nie palone. Warto czytać etykiety – dodaje ekspertka.