Z 237 powodów, które w książce „Why women have sex” wyróżniła dwójka amerykańskich naukowców, Cindy Meston, psycholog kliniczny i David Buss, psycholog ewolucyjny
„Why women have sex: The Psychology of Sex in Women’s Own Voices” ujrzała światło dzienne w USA w 2009 roku. Autorzy, specjaliści, którzy oboje pracują na Uniwersytecie w Teksasie, oparli książkę na badaniu „Why humans have sex”, które przeprowadzili wcześniej. Próba została wykonana na ok. 1000 kobietach. Rezultaty badania opublikowano w 2007 roku w sierpniowej edycji magazynu „Archives of sexual behaviour”. Lawina zainteresowania doprowadziła do powstania książki, która w pełni skupiała się na motywach kobiecego libido. Co ciekawe, jednocześnie okazało się, że od lat 70. XX wieku (po Kinsey’u i Mastersie), nikt na poważnie nie podjął tematu seksu z kobiecej strony. Z publikacji wyłania się bardzo ciekawy obraz najliczniejszych powodów, dla których kobiety współżyją. A wnioskiem, którego trudno się pozbyć po jej przeczytaniu jest – seks jako wyraz miłości można włożyć między bajki.
237 powodów
– Potrzebuję seksu, aby mieć piękną cerę – zwykła mawiać Joan Crawford, słynna amerykańska aktorka. Gdyby żyła w naszych czasach, z pewnością stałaby się obiektem badań dwójki naukowców z Teksasu, którzy podjęli się klasyfikacji nieseksualnych powodów, dla których kobiety uprawiają seks. – To bardzo ciekawy, ale również bardzo zaniedbany temat. Wszyscy, na równi z uczonymi założyli, że znają powody, dla których kobiety współżyją i są to: przyjemność, wyrażanie miłości, reprodukcja – piszą autorzy we wstępie do kolejnej publikacji
Why Women Have Sex: Understanding Sexual Motivations from Adventure to Revenge.
– Ja i David Buss uznaliśmy, że te motywy są jednak nieco bardziej skomplikowane – mówiła podczas jednego ze swoich wykładów współautorka publikacji Cindy Meston.
– Byłam znudzona. Chciałam być bliżej Boga. Chciałam, żeby mój mąż poczuł się dobrze sam ze sobą. Chciałam ukarać męża za to, że mnie zdradził. Chciałam rozbić związek przyjaciółki przez seks z jej mężem. Chciałam zatrzymać męża przy sobie, aby miał kto łożyć na dzieci. Chciałam pozbyć się bólu głowy. Chciałam pozbyć się bólów menstruacyjnych. Chciałam zarazić kogoś chorobą weneryczną. Chciałam dostać awans. Chciałam zobaczyć, jak to jest uprawiać seks z kimś dużo starszym. Chciałam zobaczyć. jak to jest uprawiać seks z kimś o innym kolorze skóry. Chciałam uprawiać seks z cudzoziemcem. Chciałam zobaczyć, jak to jest uprawiać seks z mężczyzną, który ma naprawdę dużego penisa… – to tylko niektóre z 237 powodów, dla których kobiety uprawiają seks, a które zostały wyróżnione w książce.
– Mój były partner był dupkiem, więc kiedy przestaliśmy być ze sobą, uprawiałam seks z jego kolegą bo wiedziałam, że go to rozzłości – NN, lat 22.
– Miałam taki okres w życiu, kiedy po prostu zaliczałam mężczyzn. Kiedy szłam z kolejnym do łóżka czułam podniecenie, tylko na myśl o tym, że to kolejny! – NN, lat 26.
– Chciałam mieć to już z głowy. Teraz, kiedy już nie jestem dziewicą czuję się normalna – NN, lat 25.
– Jedna z kobiet podczas badania przyznała, że zawarła z mężem układ. Ona będzie z nim uprawiać seks raz w tygodniu (miała bardzo niskie libido), a on raz w tygodniu będzie kosił trawnik oraz wynosił śmieci – wspomina wywiady z kobietami dr Meston.
Znaczącym powodem, dla którego kobiety przyznały, że uprawiają seks, był obowiązek. I wbrew temu, co można przypuszczać, nie był to powód podawany przez starsze panie. Seks z obowiązku wiązał się z przekonaniami religijnymi, obowiązkiem małżeńskim, ale kobiety przyznawały równie często, że to najlepszy sposób, żeby uciszyć partnera i mieć święty spokój. Seks traktowały jako element strategii funkcjonowania w związku.
– Kocham mojego męża i jesteśmy razem od wielu lat. Trzeba spojrzeć prawdzie w oczy, seks nie jest już tak ekscytujący. Wszystko stało się nudne i przewidywalne. Uprawiamy seks ponieważ czuję, że jestem mu to winna jako żona. W większości przypadków wygląda to tak, że ja leżę i robię listę zakupów w głowie, a on robi swoje. Mruknę od czasu do czasu, żeby wiedział, że nie zasnęłam. Po wszystkim mówię mu, jak dobrze mi było. Oboje jesteśmy zadowoleni i nadal w bardzo szczęśliwym związku – NN, lat 48.
Autorzy sprowadzili 237 powodów, dla których kobiety uprawiają seks do kilku grup: przyjemność, miłość, podobanie się, doświadczenie, przygoda, zemsta, przywiązanie, obowiązek, powody medyczne, ekonomia i handel, presja i przymus, poszukiwanie towarzysza życia.
– Jednym z najciekawszych odkryć po zrobieniu badania, było obalenie tezy, że mężczyźni uprawiają seks dla przyjemności, a kobiety z miłości – przyznała Cindy Meston. – Te proporcje kształtują się jednakowo. Zarówno tyle samo kobiet, jak i mężczyzn przyznało, że uprawiało seks z czystej, fizjologicznej potrzeby, jak i z powodu chęci poczucia bliskości – dodaje Meston.
Interesującą kategorię tworzą medyczne powody, dla który kobiety uprawiają seks: aby pozbyć się bólu (np. kręgosłupa), aby rozładować napięcie związane ze stresem i atakami paniki, złagodzić objawy depresji, zrzucić zbędne kilogramy, dla rozgrzania, pozbyć się bólu głowy, być zdrową, pozbyć się napięcia przedmiesiączkowego. Na szczycie listy powodów, dla których kobiety uprawiają seks znalazła się atrakcyjność: „Bo mnie pociągał, bo mi się podobał”.
Miłość została skategoryzowana jako grupa powodów, dla których kobiety uprawiają seks, a nie pojedynczy powód. – Kiedy kobiety mówią, że uprawiają seks z miłości, to często oznacza miłość, którą chcą zdobyć, miłość, którą chcą ochronić, czy miłość, którą chcą zapomnieć – podkreśla Cindy Meston.
Z kolei mężczyźni, którzy jako powód do seksu wymieniali miłość, mieli tendencję do dłuższego pozostawania w związku, do niezrywania relacji i bardziej przeżywali rozstanie!
Co nas kręci, co nas podnieca
Pierwszy z rozdziałów książki dotyczy tego, co podnieca kobiety. Na tej liście znalazły się oczywiście takie pozycje jak: zapach, ciało, głos, osobowość, twarz, itd. Na przykład zapach rozpatrywany był pod kątem genetycznej zgodności partnerów! Badania wykazały, że kobietom bardziej podobała się męska sylwetka w kształcie litery V, z szerokimi ramionami wychodzącymi poza linię bioder. Rozpatrując to pod kątem naszych przodków, tak zbudowany mężczyzna był lepszym myśliwym i miał lepsze warunki do obrony rodziny. Jeśli chodzi o twarz, to nie jest zaskoczeniem, że kobietom podobali się mężczyźni o symetrycznych rysach twarzy. I tym razem, na poziomie podświadomości, był to sygnał dla kobiety, że ten mężczyzna posiada wartościowy materiał genetyczny. Nie bez znaczenia w badaniach okazał się męski głos. O wiele bardziej atrakcyjny wydał się paniom taki o głębokim rezonansie, co pośrednio wiąże się z wysokim poziomem testosteronu. Dla kobiet podniecające okazały się też: poczucie humoru, interesująca osobowość, oczy, sposób poruszania się, co wiązało się ze wskaźnikiem sprawności. Autorzy przytaczają jedną z teorii, według której mężczyzna, który ma powodzenie u kobiet, jest automatycznie bardziej atrakcyjny.
– To działa w ten sposób, że skoro dany mężczyzna został już wcześniej sprawdzony i zaakceptowany przez inne kobiety, to kolejne widzą w nim wartościowy „egzemplarz”. Kobieta wybiera go, ponieważ chce swoim potomkom przekazać dobre geny. Z uwagi na fakt, że wartościowe „egzemplarze” są często zajęte, kobiety podejmują działania, żeby je sobie przywłaszczyć – tłumaczy Cindy Meston.
Niezwykle istotnym odkryciem, z którego na pewno zdaje sobie sprawę na poziomie milczącym większość par, był fakt, że dla kobiety gra wstępna zaczyna się o wiele wcześniej niż w łóżku. Rozpoczyna się np. na poziomie niewyniesionych przez partnera śmieci…
Istota podniecenia
Współczesna psychofizjologia dotycząca seksu (której produktem jest publikacja „Why women have sex”) skupia się, m.in. na pytaniu, jaka jest relacja pomiędzy podnieceniem w narządach płciowych (związanych z dopływem krwi do nich), a podnieceniem na poziomie psychologicznym (tym, które „siedzi” w głowie). Cindy Meston: „Mężczyźni od małego mają do czynienia ze swoim penisem, ponieważ używają go do oddawania moczu. Dotykają go codziennie po kilka razy i używają w nieseksualnych sytuacjach. Kobieta natomiast, jeśli nie jest to sytuacja związana z seksem, nie ma racjonalnej potrzeby dotykania się w intymne miejsca. Nie mówiąc już o sytuacjach, kiedy od małego powtarza się jej: „nie dotykaj się tam, nie patrz w dół”. Kolejna różnica polega na tym, że męskie organy płciowe są widoczne, penis w stanie wzwodu to jasny komunikat dla niego, że chce uprawiać seks. Podniecenie u mężczyzny jest widoczne gołym okiem. W męskich genitaliach jest też więcej tkanki, do której może dopłynąć krew niż w żeńskich. Podniecenia u kobiety nie widać, co więcej, ona sama nie zawsze je czuje na poziomie psychologicznym, bo, w przeciwieństwie do mężczyzny, nie widzi swojego narządu w gotowości do działania! Sygnał, który od swoich genitaliów otrzymuje kobieta jest słabszy i łatwiej go zignorować. Kobietę bardziej interesuje, co dzieje się w domu, czy mąż odebrał pranie, czy pies nie jest głodny.”
Aby „zmierzyć” podniecenie na poziomie narządów płciowych współcześnie używa się urządzeń, które monitorują dopływ krwi do nich. W przypadku mężczyzn jest to, mówiąc najprościej, opaska zakładana na penisa, w przypadku kobiet – dopochwowa sonda.
Kobiecy orgazm i przyjemność seksualna nadal pozostały dla autorów tajemnicą. Panie, które wzięły udział w badaniu przyznawały się do licznych, rzadkich orgazmów lub do braku orgazmu, co nie stanowi nowości, jeśli chodzi o badania nad tym procesem fizjologicznym w ciele kobiety. Brak lub rzadki orgazm autorzy tłumaczą podejściem do niego jako produktu „ubocznego” męskiego orgazmu. Postrzeganie męskiego orgazmu jako ważniejszego od kobiecego autorzy upatrują w podejściu kobiety do partnera, w którym widzi potencjalnego „rozpładniacza”. Przebadani mężczyźni mieli o wiele większą skłonność nazywania swoich penisów, jakimś imieniem lub pseudonimem, niż kobiety do nazywania swojej waginy, co odzwierciedla podejście, które autorzy nazwali „genitocentrycznym”.
Ogromna część kobiet, które przyznawały się do niemożności osiągnięcia orgazmu podczas stosunku, nie miała z tym problemu podczas masturbacji.
Pionierzy badań nad seksualnością w USA
Publikacje wiodącej specjalistki od psychofizjologii kobiecej seksualności (Dr Meston) i profesora psychologii (Dr Bussa), specjalizującego się w psychologii ewolucyjnej nie ujrzałyby światła dziennego, gdyby nie pionierzy badań nad seksualnymi zachowaniami Amerykanów.
Nowoczesną erę badań nad ludzką seksualnością rozpoczęli Dr William Masters oraz Virginia Johnson. Para naukowców (od 1971 roku byli małżeństwem), do swoich badań zrekrutowała ok. 700 osób. Podczas badań dokumentowali fizjologiczne zmiany w ciele człowieka, które zachodziły w trakcie podniecenia oraz samego orgazmu. To właśnie oni odkryli, jak istotną rolę dla podniecenia u kobiety odgrywa nawilżenie waginy, np. lubrykantami. Zbadali fizjologię wielokrotnych orgazmów u kobiety, odkryli podobieństwa pomiędzy orgazmem waginalnym a łechtaczkowym. Ich flagowa publikacja, to „The human sexual response”, która ukazała się w 1966 roku. Od tego momentu można datować rozwój gałęzi nauki, którą można nazwać seksualną psychofizjologią. Obecnie na antenie stacji Showtime można oglądać serial „Masters of sex” inspirowany badaniami wspomnianej dwójki.
Rozprawiając o zagadnieniach seksualności człowieka nie można zapomnieć o Alfredzie Kinsey’u, który publikacją dwóch raportów zdefiniował sposób, w jaki Amerykanie myśleli o swoim życiu seksualnym. To Kinsey’owi i jego zespołowi zawdzięczamy formę wywiadu, z pomocą którego zbierano informację od kobiet i mężczyzn na temat ich życia seksualnego. Zespół Kinsey’a przepytał niemal 18 tys. Amerykanów w różnych częściach USA. Prawie 8 tysięcy wywiadów przeprowadził sam Kinsey. Było to największe empiryczne badanie dotyczące seksualności Amerykanów w historii.
Wracając do słynnego zdania wypowiedzianego przez Joan Crawford. Jej cytat o pięknej cerze, którą zawdzięcza współżyciu, zwykło się pozbawiać drugiej części: „I need sex for clear complexion… but i’d rather do it for love.”
Anna Chodacka