Pędzą tak szybko, że mogliby tracić… prawo jazdy

autor: • 31 sierpnia 2019 • Najnowsze, ZdrowieKomentarze: (0)

Podczas wyścigów potrafią pędzić tak szybko, że gdyby robili to w otwartym ruchu, polska policja miałaby podstawy prawne, aby zabierać im prawo jazdy. Zawodowi kolarze osiągają prędkości wręcz niewyobrażalne dla tych, którzy czasem wsiadają na rower, aby się przejechać. Ba! Wielu kierowców nie jeździ tak szybko samochodami.

W 2018 roku dziennikarze poprosili zwycięzcę etapu Tour de Pologne w Katowicach, aby pokazał swój licznik. Niemiec Pascal Ackermann szeroko się uśmiechnął i pozwolił zrobić dziennikarzom zdjęcie urządzeniu, które pokazało maksymalną prędkość: 105,2 km/h!

Finisz w Katowicach faktycznie jest bardzo szybki. Szosa do Spodka prowadzi w dół, a tamtego dnia jeszcze mocno wiało w plecy, co zwiększało prędkość, ale wynik i tak jest wręcz niewiarygodny. Tym bardziej że poprzedni najlepszy wynik został poprawiony o 25 km/h. Wracając do kwestii przepisów o ruchu drogowym… Kierowcy samochodów w tamtym miejscu mogą jeździć tam 50 km/h.

W 2015 roku kibice mogli obserwować ciekawą wymianę zdań na Twitterze między słynnym sprinterem Markiem Cavendishem, a Michałem Kwiatkowskim. Brytyjczyk pokazał zdjęcie swojego licznika, który informował, że na zjeździe z legendarnej przełęczy Tourmalet pędził 101,91 km/h. „Kwiato” szybko odpowiedział, ale na jego zdjęciu pomiar wskazywał 102,2 km/h. To jeszcze nic, bo Cavendishowi odpisał też Mark Renshaw. „Ależ ty jesteś wolny, Mark” – napisał i pokazał, że sam pędził 107 km/h.

– Kiedy jedziesz tak szybko, nie myślisz o tym. To niesamowita adrenalina, choć zawsze trzeba podkreślać, że potrzeba odpowiednich umiejętności i lat treningu. Faktycznie, kolarze jadą na cienkich oponach, ale te akurat mają dobrą przyczepność. Nie wolno też ani na chwilę gubić koncentracji, ale doświadczenie robi swoje i pomaga. Tak naprawdę nie sposób porównać tego wrażenia do czegokolwiek innego. Oczywiście można jechać z taką prędkością samochodem czy motocyklem, ale to co innego. W aucie człowiek jest właściwie otoczony klatką, na motocyklu siedzi na szerokim siedzeniu, może mieć potężny kask i odzież ochronną, a kolarz ma pod sobą siodełko, a to tak naprawdę raptem kilka centymetrów kwadratowych powierzchni, cienki strój i kask – opowiada dyrektor sportowy polskiej grupy CCC Piotr Wadecki, która od tego sezonu jest jedną z drużyn elitarnego cyklu World Tour. Wadecki sam był znakomitym kolarzem i zna mnóstwo historii związanych z wielkimi prędkościami kolarzy. – Pamiętam, jak jedna z ekip trenowała w Belgii jazdę drużynową na czas. Pędzili ponad 50 km/h w miejscu, gdzie ograniczenie było do 40 i… zdjęcie zrobił im fotoradar. Kolarze nie mają numerów rejestracyjnych, ale w Belgii wszyscy znają zawodników, więc szybko ich namierzono. Mandatu jednak nie było, policja podeszła do sportowców ze zrozumieniem – mówi Wadecki.

Pin It

Podobne artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *